Prasa wędkarska pełna jest najróżniejszych tekstów poświęconych preparowaniu i wykorzystywaniu ziaren. Wiedziony hobbystyczną, ale też zawodową ciekawością z uwagą, od lat, te teksty przeglądam. Używam przy tym z premedytacją terminu “przeglądam”, bowiem studiowanie byłoby swego rodzaju nadużyciem. W zdecydowanej większości bowiem natrafiam w nich na informacje, które nie znajdują potwierdzenia ani w moim wieloletnim wędkarskim doświadczeniu, ani w wynikach naukowych badań, które doskonale znam z racji wykształcenia i wykonywanej profesji. Wkładam zatem przysłowiowy “kij w mrowisko” z nadzieją, że otwarte umysły wesprę profesjonalną wiedzą. Pozostali trwać pewnie będą pośród mitycznych przekonań, że skoro karp zębów “ni mo, to musi być że twarde mu szkodzi”.
Gotować czy nie gotować? Oto jest pytanie.
Czy zabieg ten pomoże, czy karpiowi ością w gardle stanie?
Rozpocznę od kilku podstawowych informacji, które będą pomocne dla rozumienia sprawy. Po pierwsze trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie o to: Co dzieje się z ziarnami podczas gotowania, a zatem czemu ich gotowanie ma służyć? Otóż jak wszystko w życiu, proces ten ma zarówno swoje zalety, jak i wady.
Podczas gotowania ziaren następuje tzw. “żelatynizacja skrobi” i denaturacja białka. Polega to na tym, że pod wpływem wysokiej temperatury łańcuchy wielocukru jakim jest skrobia zostają przerwane.
Kolejnym faktem przemawiającym na korzyść procesu gotowania jest to, iż podczas tego zabiegu uwalnia się cała rzesza różnorodnych substancji w tym tych aromatycznych, które uatrakcyjniają smakowo i zapachowo naszą zanętę. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że gotowanie ułatwia “robotę” nie tylko enzymom trawiennym karpia. Lżej mają też niestety wszędobylskie bakterie, pleśnie i grzyby również. Co za tym idzie gotowane ziarna zdecydowanie bardziej podatne są na psucie, jeśli nie zostaną szybko wyjedzone. O tym jak się przed tym zabezpieczyć przeczytacie w dalszej części artykułu.
Czytając całkiem niedawno artykuł w jednej z darmowych gazet wędkarskich natknąłem się na stwierdzenie, że surowe ziarna szkodzą rybom.
W tym miejscu wrócę do postawionego na wstępie tekstu pytania” Po co? Otóż w całej tej “zabawie” w preparowanie ziaren trzeba pamiętać o celu, w jakim to robimy. W moim przekonaniu tym celem jest zachowanie selektywności naszej zanęty tak, aby trafiła w większości do przewodu pokarmowego karpia, a nie była zanętą ogólnego zastosowania dla ryb karpiowatych. Otóż cechą szczególną ziaren surowych jest ich zdecydowanie większa selektywność w stosunku do ziaren preparowanych. Zbyt rozgotowane ziarna w większości padają łupem leszczy, karasi i innych ryb karpiowatych niekoniecznie nas interesujących. Kompromisem, którego zresztą jestem zwolennikiem, jest takie preparowanie ziaren, które nie prowadzi do nadmiernego ich rozgotowania. Dla przykładu, w przypadku kukurydzy na ogół wystarczy zalać ją wrzątkiem i pozostawić na około dwie godziny do samoczynnego wystudzenia. Dzięki temu uzyskamy efekt polepszenia walorów smakowych z jednoczesnym zachowaniem optymalnej twardości naszej zanęty, co zapobiegnie zbyt szybkiemu wyjadaniu jej przez drobnicę ( drobnicę w naszym mniemaniu, nie obrażając łowców dużych leszczy itp.)
Tabela – porównanie walorów ziaren gotowanych i surowych
Ziarna preparowane
|
Ziarna surowe
|
Tabela – najpopularniejsze ziarna, współczynnik pokarmowy, najlepszy sposób przygotowania
Rodzaj ziarna | Współczynnik pokarmowy dla ziarna surowego | Najlepsza metoda preparowania |
Pszenica | 5 | gotowanie |
Kukurydza | 6-7 | gotowanie |
Pszenżyto | 5-6 | gotowanie |
Konopie paszowe | * brak danych | gotowanie |
Orzech tygrysi | * brak danych | gotowanie (fermentacja) |
Łubiny | 3-4 | moczenie |
Soja | 3-4 | moczenie |
Groch | 3-5 | moczenie |
Wyka | 4-5 | gotowanie |
Najpopularniejsze ziarna
Kukurydza
Pszenica
Łubiny
Soja
Konopie paszowe
Groch (peluszka) – niestety, karpie nie przepadają za grochem, dlatego ziarna te powinny stanowić jedynie dodatek w mieszankach ziaren w ilości max 10%. Wartość odżywcza dość wysoka. Przed podaniem koniecznie należy namoczyć groch.
Orzech tygrysi
Tabela – najpopularniejsze ziarna, współczynnik pokarmowy, najlepszy sposób przygotowania
Rodzaj | Zawartość białka | Zawartość tłuszczów |
Kukurydza | 9 % | 6-7 % |
Pszenica | 14 % | 2-3 % |
Łubin żółty | 40-46 % | 5 % |
Łubin wąskolistny | 29-34 % | 5 % |
Łubin biały | 30-40 % | 10-15 % |
Soja | 35-50 % | 13-22 % |
Konopie paszowe | 25 % | 25-38 % |
Groch (peluszka) | 23-27 % | – |
Orzech tygrysi | 4,5 % | 24-25% |
Czy gotowanie to jedyny sposób preparowania ziaren? Oczywiście nie. Są też inne metody, nie wiedzieć dlaczego mało doceniane przez większość karpiarzy. Co ciekawe skrzętnie skrywają je starzy wyjadacze tymczasem w kontekście coraz głośniejszych dyskusji na temat pH przynęt i zanęt, te metody warte rozważenia i omówienia.
Na kwaśno
Pierwsza z tych metod (zresztą moja ulubiona) to zakiszanie ziaren. Zabieg niezwykle prosty i mało pracochłonny. Wystarczy zalać ziarna letnią wodą z dodatkiem soli kuchennej w ilości 1 łyżka stołowa na 1 litr wody by po kilku dniach mieć gotową, bardzo atrakcyjną zanętę, a co bardzo ważne odporną na psucie. Dzieje się tak dzięki wysokiej zawartości kwasu mlekowego będącego naturalnym produktem metabolizmu bakterii. Pamiętajcie tylko, że ziarna zwiększą swoją objętość, dlatego nie należy napełniać całego pojemnika ziarnami i pozostawić nad nimi odpowiedni zapas roztworu wody z solą .Wszyscy doskonale wiemy czym jest kiszenie. W naszej tradycji kulinarnej obecna niemal od zarania dziejów metoda przedłużenia czasu przydatności do spożycia wielu produktów roślinnych. Dlaczego nie przenieść tej metody na płaszczyznę karpiową? Absolutnie warto! Bez obaw moi drodzy metoda mocno sprawdzona przez starych wyjadaczy sceny karpiowej. Sam stosowałem i wiem, że w niektórych wodach sprawdza się kapitalnie a karpie tylko czekają na swoją ulubioną kiszoną kukurydzę. Zaletą jest to, że jeśli zakisimy większą ilość to możemy z tych ziaren korzystać sukcesywnie bez obawy, że ulegną popsuciu, o czym już wspominałem. Poza tym ziarna te są bardziej odporne na psucie w środowisku wodnym w stosunku do zwykłych gotowanych ziaren. Zachęcam gorąco do eksperymentowania w tym temacie. Osobiście kiszę ziarna surowe, ale warto też spróbować najpierw je delikatnie podgotować, a następnie zakisić. Uzyskacie zanętę ukierunkowaną na niskie pH. Swoją drogą w przypadku przedłużającej się ponad plan zasiadki, takie ziarenka mogą być uzupełnieniem, tudzież urozmaiceniem naszej diety;-). Weźmy na ten przykład: posypka kukurydziana do wieczorno-grillowej karkóweczki… No może to nieco hardcorowa propozycja, jednak wśród karpiarskiej braci twardzieli nie brakuje.
Zasadowo
Skoro było o metodzie kwasowej, to czas na metodę zasadową ukierunkowaną w celu podwyższenia pH. Wchodzimy zatem w obszar klimatów zdecydowanie biesiadnych. Jeżeli przyjąć, że karpie podzielają naszą skłonność do czerpania przyjemności z finalnych efektów procesu fermentacji alkoholowej, to mamy zanętę znakomitą! Bo to i radość im sprawi i mniej ostrożnymi uczyni… Choć przedawkowanie grozi zanikiem brań przez całą kolejną dobę, na skutek przypadłości, której jak mniemam większość z nas niejednokrotnie doświadczyła. Cóż, nie ma róży bez kolców… Od fantazjowania przejdźmy jednak do sedna sprawy. Receptura prosta choć nieco droższa od zakiszania. Każdy zna datę Bitwy pod Grunwaldem 1410 rok. Jak ją zastosować do naszych celów? Nic trudnego:/p>
1 kg cukru, 4 litry wody, 10g drożdży i zalewa gotowa. Reszta to już kwestia czasu. Możliwości kombinacyjne niemal nieograniczone. Znam znakomitych wędkarzy, którzy stosują to od lat ze znakomitymi wynikami. Co prawda jest pewne ryzyko, że karpie się uzależnią, ale czy nie o to nam chodzi? Per analogia przypomniał mi się pewien zootechniczny dowcip o inseminatorze. Chłopina zgodnie ze swoim fachem zajmował się jałówkami w jednym z gospodarstw rolnych. Po którymś tam kolejnym nieudanym razie jedna z jałówek urwała się z łańcucha i biegnie za inseminatorem. Kiedy ten się zatrzymał, jałówka podeszła do niego powoli, omiotła zalotnym spojrzeniem i z niejakim wyrzutem zapytała: “A buuzi ?! ;-))
Jednak zupełnie poważnie, trzeba mieć świadomość, że znacząca część alkoholu zawartego w ziarnach ulegnie wypłukaniu, dzięki czemu nie grozi nam, niestety, sfora wyskakujących ponad wodę karpi rozglądających się niecierpliwie za wędkarzem z kolejną dostawą sfermentowanego ziarna. Z praktycznego punktu widzenia ważnym jest to, że podczas fermentacji alkoholowej wytwarza się taka ilość etanolu, która uniemożliwia namnażanie się wszystkich niekorzystnych bakterii i pleśni, które mogłyby doprowadzić do psucia się ziaren. Drożdże rozłożą też część cukrów przez co wzrośnie zawartość białka w naszych ziarnach.
W przypadku obu opisanych metod niewykorzystaną część ziaren powinniśmy pozostawić w roztworze naszej mikstury celem zabezpieczenia przed psuciem. Roztwór zawierający kwas mlekowy (kiszenie) i etanol ( w przypadku fermentacji alkoholowej) działają konserwująco. Obie metody bez wątpienia skuteczne, jednak nie zalecałbym ich długotrwałego stosowania z uwagi na to, że nikt nie badał skutków długotrwałego nęcenia tego typu zanętą.
Gotowe mieszanki ziaren.
Oczywiście nie wszyscy mają czas i warunki by przygotowywać sobie ziarenka w domu. Warto wówczas skorzystać z gotowców oferowanych przez profesjonalne firmy dostarczające gotowe produkty do sklepów. Gotowe mieszanki ziaren posiadają pewne zalety, które może być ciężko uzyskać domowymi sposobami. Po pierwsze w przypadku tych profesjonalnych mieszanek w ich skład wchodzą różne ziarna dobrane pod względem przygotowania i składu do konkretnych gatunków ryb. Należy mieć świadomość, że mieszanki dla karpi znacząco różnią się od ziaren dedykowanych np dla linów czy karasi. Te drugie są bardziej rozgotowane, przez co ich walory selekcyjne są nieco niższe i należy o tym pamiętać. Po drugie gotowe mieszanki poddane są procesowi konserwacji trudnemu do osiągnięcia w domowych warunkach, bo trudno wyobrazić sobie by przeciętny Kowalski zabezpieczył swoje ziarna przed psuciem pakując je w atmosferze neutralnego gazu, np. azotu, który dodatkowo przedłuża świeżość produktu. Na co warto zwrócić uwagę przy zakupie gotowych preparowanych ziaren? Po pierwsze to co nas najbardziej interesuje to stopień rozgotowania ziaren. Pamiętajmy o selektywności naszej przynęty. Niektóre tanie produkty są zbyt mocno rozgotowane i częstokroć nie spełniają swojej funkcji ponieważ bardzo szybko wyjadane są przez drobne ryby.
Jak to zwykle bywa wędkarskie przekonania są wypadkową zdobywanego nad wodą doświadczenia, toczonych (niekoniecznie nad wodą, choć często przy wodzie;-)) dyskusji, ale także przysłowiowego łutu szczęścia. W szczególności chyba to ostatnie przydaje owym przekonaniom siły, a dyskutantom zaciętości. Rzadko przy tym sięgamy do wyników ichtiologicznych analiz w przekonaniu, że jajogłowi niewiele o wędkowaniu wiedzą. Może o wędkowaniu niewiele, choć trafiają się wcale nie tak rzadkie wyjątki od tej reguły. Jednak o żywieniu ryb z pewnością wiedzą sporo, a wiedza ta znajduje swoje liczne odniesienia do wędkarskiej, w tym przypadku karpiowej praktyki. Łowić lepiej i więcej! To znaczy jak? W moim odczuciu odpowiedź brzmi: ŚWIADOMIE. Przy czym ta świadomość powinna dotyczyć wszystkich aspektów karpiowego rzemiosła, poczynając od łowiska, sprzętu, taktyki, a kończąc na przedmiocie niniejszego artykułu – zaznaczam, że kolejność tej niekompletnej wymienianki jest przypadkowa. Im więcej mamy rzetelnej wiedzy o naszym hobby, tym częściej gościć będziemy na matach obiekty naszej wędkarskiej rządzy:-)